czwartek, 16 czerwca 2011

DZIECKO W DOMU



Przeglądając pisma wnętrzarskie wyjątkowo irytują mnie mieszkania i domy z małymi dziećmi.
Wszystko jest tam takie idealne.
Panuje porządek.
Na podłodze (i to tylko w pokoju dziecka, ewentualnie jedna w salonie) leżą zabawki, w których każdy rodzic by się zakochał. Nie ma nigdzie bramek blokujących schody czy ochraniaczy na szklany stół. Za to są wypoczęci i dumnie rodzice.
Uh.
Kiedyś myślałam, że może i mi się to uda.
Ale to fikcja!
Dzieci nie lubią designerskich, śliczniutkich przytulanek!
Wolą piszczące plastiki:(
Zabawki są wszędzie i wieczorem trzeba je sprzątać jeśli człowiek chce odpocząć od bałaganu.
Nie mówiąc już o zmianach w domu, które mają ochronić naszego malusińskiego przed porażeniem prądem, zjedzeniem ziemi czy spadnięciem z wysokości.
Oczywiście nie ma co narzekać, przecież to tymczasowe. To tylko kilka lat:)

Na zdjęciu moja jadalnia ze Stworkiem, twórcą bałaganu i powodem dla którego dawno nie pisałam.
W tle jego nowe wspaniałe francuskie krzesełko do karmienia, które przyjechało do nas aż z Niemiec. Przynajmniej mam ładne krzesełko;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz