sobota, 28 sierpnia 2010

MASSOLIT BOOKS


Wczoraj była tzw. pogoda pod psem.
Niby ciepło, parnie, ale pada.
Było tak ciemno, że czułam nadchodzącą jesień (którą uwielbiam, ale jak przychodzi troszkę później).
Normalnie chodzę poczytać do empiku albo do nowej prowincji.
Tym razem miałam ochotę na coś innego. Bardziej jesiennego, a wręcz zimowego.
Poszłam po raz pierwszy do Massolit Books.
Zauroczyło mnie.
Wnętrze starej kamienicy niezmienione od lat, z pięknymi drewnianymi meblami, czarno- białą łazienką (ubóstwiam) z ekstra wieszaczkiem na papier toaletowy, pełne bibelotów i oczywiście książek sięgających sufitów.
Ciemne, wręcz dekadenckie, tylko dymu brak (na szczęście nie można w nim palić!). Bardzo przytulne.
Obsługa przesympatyczna. Spytałam gdzie znajdę albumy o architekturze, a pan zaraz mi przyniósł wszystko co maja. A przecież mogłam sama się przejść, ale zostałam potraktowana jak królowa.
Sącząc cappuccino oddawałam się błogiemu lenistwu, zupełni jakby za oknem padał śnieg.
Zdjęć nie robiłam, gdyż nie miałam ze sobą aparatu.
Zresztą wyjęcie w tych pokojach cyfrówki jakoś się dla mnie gryzie.



Massolit Books
ul. Felicjanek 4
31-104 Kraków
(12) 432 41 50
www.massolit.com

3 komentarze:

  1. Uu. moje miasto jest pod względem takich miejsc daleeko w tyle i chyba się ich nie doczeka; każdy chciałby stworzyć przytulną kawiarnię, a rosną jak grzyby tylko identyczne jak poprzednie bezosobowe potworki:( A jak patrzę na tą kartę, to mam ochotę po kolei zamawiać ciacha hihi. Poza tym mało gdzie mają wiśniowy sok, nie mówiąc już o dobrych kawach.

    OdpowiedzUsuń
  2. o książkach do przeglądania na miejscu nawet nie wspominając.. w jednym miejscu były, co prawda nikt ich nie pilnował więc ostały się takie tytuły za które tylko desperat się zabierał, ale zawsze, niestety po kolei kończyły w kominku, żeby klientom było cieplej:/

    OdpowiedzUsuń
  3. niestety w Krakowie też jeszcze nie ma wielu takich miejsc. Dlatego fajnie znaleźć perełkę.

    OdpowiedzUsuń